MOJA DROGA Be
10.15 rano
....Pac, pac, pac........PAC!
Kolejne koperty wsunięte w szczelinę przez pana
listonosza upadły na dywan. Chyba w całym życiu nie dostałam tyle korespondencji,
co przez ostatnie trzy tygodnie. Zerknijmy co tym razem...
1) O! Potwierdzenie z tutejszej ubezpieczalni że
przyznano mi mój własny, indywidualny numer ubezpieczonego. Wraz z informacją,
że powinnam go dostać około dwa dni temu w osobnej kopercie.
Tak, dostałam. Dostałam też informację że złożyłam
podanie o numer, potem że mam oczekiwać na numer, oraz że, jeśli numer nie pojawi
się przez najbliższy tydzień, powinnam skontaktować się z osobą podpisaną na liście.
W sumie pięć osobnych kopert - bo, po co wysyłać w dwóch!
2) Ten sam problem - tzn. zbyt cienkie koperty, które
nie są w stanie pomieścić więcej niż dwie kartki A4 ma bank, do którego [mam
nadzieję] będą spływać moje dochody. W związku z tym praktycznie codziennie
otrzymuję szarą ekologiczną kopertę z wielkim napisem "poufne!". Dziś
przyszły dwie - w jednej PIN, w drugiej informacja że mam oczekiwać na PIN,
chyba że już przyszedł to spoko.
Poprzednia korespondencja to były podziękowania, że założyłam konto,
przypomnienie jakie konto założyłam, informacja na temat warunków przyznania mi
debetu, gdybym jednak go chciała, informacja na temat przyznania mi hipoteki -
gdybym kiedyś potrzebowała, oraz krótkie streszczenie oferty ha-es-be-ce.
Wszystko w osobnych szarych eko-paczuszkach..
Sterta rośnie..
3) Najciekawsze - wieści od pracodawcy. Zupełnie
nieistotne że widzimy się codziennie. Mam wrażenie ze wysyłanie korespondencji
- nieważne czy istotnej, czy nie to takie...podtrzymanie konwersacji i należy
do dobrego tonu. A że prawie-każdy chciałby być uważany za prawie-królową...otóż
to. Efekty podtrzymywania konwersacji piętrzą się na moim stole.
A to dopiero początek, czeka mnie jeszcze
zapisanie sie do lekarza....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz