Translate

czwartek, 30 października 2014

Boutiki witają!



Ostatni weekend w smoczym grodzie upłynął pod znakiem książki. To znaczy głównie pod takim znakiem, bo zakładam że niektórym upłynął też pod znakiem biegania[1], stania w korku „z tego powodu że ktoś biegnie”, lub po prostu pod znakiem drogowym, nieistotne jakiej kategorii ale z wygodnym słupkiem – ot, służył za oparcie gdy koledzy zawiedli, a w końcu najważniejsze że impreza była udana.
Wracając do tematu: w sobotę wieczorem Bardzo Ważna Kapituła wręczyła Bardzo Ważną Nagrodę (oraz 200 tysięcy polskich złotych aby zadać kłam teorii że z poezji nie da się żyć), a hala wystawców na Targach Książki przeżyła oblężenie niczym każdy szanujący się zamek z czasów gdy obleganie takowych było bardzo w modzie. Pokrzepiona widokiem:
1)      uśmiechniętych czytelników w taaaakiej ilości….
2)      …równie zadowolonych autorów ( w końcu to TARGI…) podpisujących swoje dzieła, występujących w nieco mniejszej ale wciąż bardzo sympatycznej  ilości….
3)      …oraz brakiem wśród zaproszonych gości wirtuozów słowa pokroju Kasi Cichopek i jej podobnych twórców z grona rodzimych celebrytów (swoja drogą: czasem gdy słyszę o nowych „pozycjach na rynku” zastanawiam się czy nie są one wynikiem późnosobotniego zakładu mniej więcej o treści „co, że ja książki nie napisze?! Potrzymaj mi piwo!”)
zaczęłam zastanawiać się czy faktycznie jest tak źle jak straszą tu i ówdzie że „statystyczny Polak” po książkę sięga raz w roku, i to przypadkiem bo mu się przykleił herbaciany spodek do okładki, a umyć trzeba. Bo może jednak nie jest?
Niesiona entuzjazmem i własną ciekawością postanowiłam zrobić małą ankietę. Nie posiadając jednak nadmiarów wolnego czasu, oraz setki potencjalnych ankietowanych (byli zajęci odpowiadaniem na pytania dla „Familiady”) poszperałam trochę w internecie, i już po chwili sonda z pytaniem „Jaka książkę ostatnio czytałaś/czytałeś” i dlaczego” gotowa była na zliczanie odpowiedzi. Po trzech dniach i prawie 1400 (!) odpowiedziach z różnych przedziałów wiekowych czas na małą refleksję:
- wcale źle nie jest. Zakładając że na takie pytania odpowiadają być może tylko zainteresowani, to uważam że mogło być gorzej. Lepiej też mogło być, ale cieszmy się tym co mamy, a jak się okazało mamy dużo, przy czym z części nie zdajemy sobie sprawy…
- …otóż pośród morza wszelakich zgłoszeń, w najniższym przedziale wiekowym znalazłam te co do których nie mam pewności przez kogo i gdzie zostały popełnione. ;) Ot taki „Rogacz z doliny Roztoki”, czy autor Akirokuro i jego książka „Sawa”, to tylko niektóre przykłady. W pewnym momencie nie byłam już wcale pewna czy „Antyfona Sofoklesa”, „Antymona” i „Antygona” to jedna i ta sam pozycja, czy też może stary dobry Grek coś dorzucił od siebie do liturgii i nauk ścisłych
- przysłowiowego „gwoździa” wbito za pomocą „Uiuen Leigh”, niestety po prostu nie wiem co to może być
- ciekawostka: niektórzy mają pewnie nieprzyjemne doświadczenia w temacie udzielania wiążących odpowiedzi (w większości zamężne/żonaci, ale to chyba bez wpływu), bo zapobiegliwie wpisali „nie mam zdania”. Serio! Były cztery takie odpowiedzi….
Do tej pory zawsze wydawało mi się że najłatwiej tworzyć zbitki przy wierszach/piosenkach (gdzie niepodzielnie króluje Lela ze swoim „bo męska rzecz być kaleką, a kobieca wiernie czekać”, oraz latami zastanawiania się czym jest nacudja i dlaczego jest nasza[2]) ale widać z tytułami idzie równie dobrze!
PS
Padła również odpowiedź „Encyklopedia medycyny, ale tylko początek bo mi się spodek od herbaty przykleił do okładki”


[1] Półmaraton ulicami centrum. Przy takim wysiłku można np. przegryźć nieco świeżego smogu w dawkach trochę większych niż standardowo
[2] …na cud Jona-asza…