Translate

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Z cyklu listy eL do Be: Pralka ...

Moja droga B

Na początku była to mała górka - ot pagórek jakich wiele we wszechświecie. Po pewnym czasie - zupełnie niezauważenie ale jednak...urosła! Zaczęłam się zastanawiać kiedy to się stało, no i jak to w ogóle możliwe, przecież ja ją obserwuję codziennie - nie wykazywała żadnej nadmiernej aktywności - przynajmniej jak do tej pory. Niestety, mimo moich usilnych starań owa góra nieubłabanie rosła...w siłę, w objętość, a co gorsza zaczynała nabierać niepokojącego aromatu. Nadszedł w końcu taki dzień, w którym należało zrobić coś, co do tej pory oglądało się tylko w filmach...

Mała dygresja

Zauważyłaś może, moja droga Be, że nie doceniamy prostoty? Że ogromnej większości ludzi imponuje coś - cokolwiek by to nie było - co jest skomplikowane, albo przynajmniej sprawia takie wrażenie ? No więc ja prostotę doceniam bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a zwłaszcza od momentu, kiedy to przegrałam te nierówną walkę....

Tak. Pora zrobić pranie w typowo angielskiej pralni. Niestety, w krajach z zasady obcych panują obce zasady współistnienia ludzi i maszyn o czym boleśnie się przekonałam na własnej skórze:-) Do tej pory wyglądało to tak, że szłam do łazienki, wrzucałam pranie do pralki, bzzzzyyyt pokrętło na odpowiedni program i po pewnym czasie - tadaam gotowe. Nie tym razem...
Podobieństwa skończyły sie na słowach "szłam do". A zatem kiedy juz zapakowałam swoje brudy do torby, oraz upewniłam się że idzie z nami proszek w płynie a takze tutejsza monarchini tym razem występująca na bilonie - a wiedziałam że iść musi (w wersji 'po dwie sztuki z każdej monety') - poSZŁAM DO (koniec podobieństw) pralni znajdującej się w podziemiach mojego tutejszego bloku z cegły.



Ok, jest instrukcja - myślę sobie "hurra dam radę" - tu został popełniony pierwszy grzech pychy. Niby prosto - wrzuć pranie- polej proszkiem - zamknij klapę- wrzuć monetę-czekaj-wyjmij wyprane!
Lista rzeczy które udało mi się zrobić prawidłowo: wrzucić pranie do środka maszyny oraz dopasować kształt monety do otworu w pralce.

Lista rzeczy których nie udało mi się zrobić prawidłowo: cała reszta.

Nic nie chciało działać tak jak powinno. O ile monetę dało się dopasować, o tyle nijak nie szło umieścić ją wewnątrz piekielnego ustrojstwa wbudowanego w pralkę - a to był jedyny sposób na jej uruchomienie. Nie pomogły prośby, groźby, rzucanie czarów i przekleństw - nic nie było w stanie przekonać maszyny do współpracy. Po ponad 40 minutowej walce poległam, wyjęłam zalane detergentem ciuchy, i udałam się do - a jakże - swojej łazienki, gdzie wzorem kobiet z dawnych czasów ręcznie potraktowałam wszystko to, co potraktowane zostać musiało. W życiu nie zostanę zawodową praczką ręczną- o takie mam postanowienie! Za dużo spalonych kalorii mnie to kosztowało:-)

Ps

...kilka dni później zawarłam strategiczną znajomość z właścicielką pralni, która to pralnia jest tuż obok mojej pracy :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz