Moja droga B
Na początku była to mała górka - ot pagórek
jakich wiele we wszechświecie. Po pewnym czasie - zupełnie niezauważenie ale
jednak...urosła! Zaczęłam się zastanawiać kiedy to się stało, no i jak to w ogóle
możliwe, przecież ja ją obserwuję codziennie - nie wykazywała żadnej nadmiernej
aktywności - przynajmniej jak do tej pory. Niestety, mimo moich usilnych starań
owa góra nieubłabanie rosła...w siłę, w objętość, a co gorsza zaczynała nabierać
niepokojącego aromatu. Nadszedł w końcu taki dzień, w którym należało zrobić
coś, co do tej pory oglądało się tylko w filmach...
Mała dygresja
Zauważyłaś może, moja droga Be, że nie
doceniamy prostoty? Że ogromnej większości ludzi imponuje coś - cokolwiek by to
nie było - co jest skomplikowane, albo przynajmniej sprawia takie wrażenie ? No
więc ja prostotę doceniam bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a zwłaszcza od
momentu, kiedy to przegrałam te nierówną walkę....
Tak. Pora zrobić pranie w typowo
angielskiej pralni. Niestety, w krajach z zasady obcych panują obce zasady
współistnienia ludzi i maszyn o czym boleśnie się przekonałam na własnej skórze:-)
Do tej pory wyglądało to tak, że szłam do łazienki, wrzucałam pranie do pralki,
bzzzzyyyt pokrętło na odpowiedni program i po pewnym czasie - tadaam gotowe.
Nie tym razem...
Podobieństwa skończyły sie na słowach
"szłam do". A zatem kiedy juz zapakowałam swoje brudy do torby, oraz
upewniłam się że idzie z nami proszek w płynie a takze tutejsza monarchini tym
razem występująca na bilonie - a wiedziałam że iść musi (w wersji 'po dwie
sztuki z każdej monety') - poSZŁAM DO (koniec podobieństw) pralni znajdującej się
w podziemiach mojego tutejszego bloku z cegły.
Ok,
jest instrukcja - myślę sobie "hurra dam radę" - tu został popełniony
pierwszy grzech pychy. Niby prosto - wrzuć pranie- polej proszkiem - zamknij
klapę- wrzuć monetę-czekaj-wyjmij wyprane!
Lista rzeczy które udało mi się zrobić
prawidłowo: wrzucić pranie do środka maszyny oraz dopasować kształt monety do
otworu w pralce.
Lista rzeczy których nie udało mi się
zrobić prawidłowo: cała reszta.
Nic nie chciało działać tak jak powinno. O
ile monetę dało się dopasować, o tyle nijak nie szło umieścić ją wewnątrz
piekielnego ustrojstwa wbudowanego w pralkę - a to był jedyny sposób na jej
uruchomienie. Nie pomogły prośby, groźby, rzucanie czarów i przekleństw - nic
nie było w stanie przekonać maszyny do współpracy. Po ponad 40 minutowej walce poległam,
wyjęłam zalane detergentem ciuchy, i udałam się do - a jakże - swojej łazienki,
gdzie wzorem kobiet z dawnych czasów ręcznie potraktowałam wszystko to, co potraktowane
zostać musiało. W życiu nie zostanę zawodową praczką ręczną- o takie mam postanowienie!
Za dużo spalonych kalorii mnie to kosztowało:-)
Ps
...kilka dni później zawarłam strategiczną
znajomość z właścicielką pralni, która to pralnia jest tuż obok mojej pracy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz