Kilka dni temu, w poszukiwaniu
pewnej starej, ale jakże przyjemnej dla ucha piosenki zdarzyło mi się
zawędrować w dość dziwne i tajemnicze rejony serwisu youtube. Wśród filmików
które portal „sugerował” jako warte obejrzenia znalazł się również i taki, który
przyciągnął moje oko – ot zdjęcie sympatycznego zwierzaka. Kliknęłam „play”, i
okazało się że zawartość niewiele ma ze zwierzakami wspólnego, gdyż był to tylko
awatar, którego zdjęcie rozpoczynało każdy film należący do pani zawodowo
zajmującej się nagrywaniem filmów z różnych uroczystości typu śluby/studniówki
itp. Już miałam sobie stamtąd pójść, i pewnie tak by się stało, ale…
….ewidentnie coś było „nie tak”…
…otóż moje ucho wyłapało fragment
tekstu piosenki służącej za podkład muzyczny. Piosenka śpiewana po angielsku.
Słucham jeszcze chwilę, wszystko staje się jasne, i już nie wiem czy mam się
śmiać czy płakać. Co takiego mi nie pasowało?
Jakoś kłóciła mi się ze sobą
kwestia AŻ TAK ciekawego połączenia wizji z fonią. Otóż z ekranu zerka na mnie
zakochana (mam nadzieję) para, generalnie ewidentna czołówka do filmu ze ślubu
tych dwojga. A w tle…la la la my love my life… - i pani od pieska
preriowego radośnie stwierdziła, że skoro w tekście jest „LOVE” to może być
tylko dobrze, a najpewniej wspaniale. Po co w ogóle sprawdzać o czym jest dany
kawałek; przecież skoro jakaś kobietka śpiewa że „LOVE” a na dodatek przez całe
„LIFE” – to musi to być wymarzona nuta weselna. Oczywiście komentarze tylko
pozytywne [ale wiem dlaczego – jak wpisałam swój to zniknął po dwóch
minutach..;) ] że „jakie to piękne”, „jaka to piosenka” „też tak chcę”, itp.
Uwierzcie wszyscy zachwyceni, że
nie chcecie. Chyba że nie będzie przeszkadzać wam łkająca tymi słowy Agnetha:
(…)
So now we'll go separate ways
Never again we two
Never again, nothing I can do
Like an image passing by, my love
(słowo klucz :), my life
In the mirror of your eyes, my love, my life
I can see it all so clearly
Answer me sincerely
Was it a dream, a lie? (…)
…I tak dalej. Wszystkim
zainteresowanym polecam zapoznanie się z całym tekstem (praktycznie na każdej
stronie dostępne jest polskie tłumaczenie) piosenki „My love, my life” zespołu
ABBA. Generalnie jest to pożegnanie/ rozstanie, bo co innego może znaczyć „Zatem
teraz pójdziemy swoimi drogami”? Chyba że to jakaś nowoczesna forma ekspresji
artystycznej, i to ja czegoś nie rozumiem.
Jasne, jest mnóstwo piosenek które
nuci się latami bez zagłębiania się w teksty – to normalne. Ale zajmowanie się
takimi rzeczami zawodowo to trochę coś innego – zwłaszcza że pani pochwaliła
się w internecie jak wspaniałą rzecz zrobiła. Wydaje mi się, że sprawdzenie o
czym ktoś śpiewa nie jest w dzisiejszych czasach specjalną trudnością, nawet
dla kogoś kto zupełnie nie zna danego języka, wiem bo chcąc zgadnąć o czym
śpiewa np. Ramazzotti, nie raz pytałam innych, czy korzystałam z dobrodziejstw
Internetu.
Że jak amore to od razu o szczęśliwej miłości?
No właśnie niekoniecznieJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz