Ostatnio obiegła wszystkie
wiadomości informacja, że na nowych osiedlach stawiane są tabliczki ,na których
widnieje napis „Zakaz wyprowadzania psów” lub tabliczka z przekreślonym
znakiem świadczącym o tym, że piesek
owszem może się na trawniku wysiusiać ale tego drugiego w ogóle i pod żadnym
pozorem zrobić mu nie wolno. Bardzo jestem ciekawa jak też autorzy takich
znaków wyobrażają sobie wytłumaczenie
takiemu psu, że nie wolno mu się załatwić tam, gdzie czuje milion zapachów
świadczących o tym, że przed chwilą oznaczył to miejsce jego znienawidzony
sąsiad z klatki „B” a gdzie indziej wiadomość pozostawiła urocza pudlica z
klatki „A”. Powodzenia dla genialnych autorów.
Na szczęście Sąd Najwyższy
zawyrokował, że takie zakazy są w ogóle niezgodne z konstytucją, więc tu
problemu już nie widzę. Natomiast
problem widzę zupełnie gdzie indziej. Z rozbawieniem słuchałam w TV jak pytani
a propos tych tabliczek przechodnie, bądź mieszkańcy osiedli z oburzeniem
opowiadali o tym jak bardzo śmierdzi mocz psi i że oni kategorycznie przeciwko
temu protestują. No i dobrze. Szkoda tylko, że nie przeszkadza im zapach moczu
obsikiwanych przez pijanych ludzi bram, drzew i budynków, czy zapach moczu
sikających na skwerach i w parkach dzieci przy ogólnej aprobacie ich mam.
Niejednokrotnie byłam świadkiem jak matka wystawiała na widok publiczny gołą
pupę swojego dziecka nie chowając się nawet za krzakami – ot tak! Zaraz przy
ławce … bo przecież dziecku się chce! Ja pomijam już lekcję jaką daje temu
dziecku … ale to po prostu jest obrzydliwe.
Czemu jednak o tym piszę? Bo mam
psy i mieszkam obok parku, do którego z moimi psiakami chodzę. Od razu
zaznaczę, że po swoich psiakach sprzątam i uważam to za obowiązek każdego
właściciela czworonoga, chociażby z czysto pragmatycznego względu, by potem ani
ja ani żaden inny właściciel psiaka nie przynosił na swoich butach nieczystości
do domu. Z tego co zauważyłam ponad 90% właścicieli czworonogów chodzących na
spacer po „moim” parku sprząta po swoich pupilach i park naprawdę można
zaliczyć do tych czystych.
To czemu piszę ten tekst? Bo po
czworonogach my właściciele sprzątamy. A kto sprząta po ludziach? Nagminny jest
widok spieszącego przez park mężczyzny, który nagle przypomina sobie, że musi
się wysikać. Ja rozumiem, że starszy pan z chorą prostatą faktycznie może mieć
problem ( chociaż istnieją przecież pieluchy dla dorosłych) ale żeby młodzi
mężczyźni nie byli w stanie „donieść” do najbliższej ubikacji – tego nie
rozumiem w ogóle. Kobiety mogą a faceci
jakoś nie? Ciekawe czemu? Nie musze chyba nadmieniać, że większość tych panów
zapomina o prostym fakcie, że nawet jeżeli schowają się za małym drzewkiem, nie
oznacza, że z tyłu lub z boku ich nie widać ze wszystkimi wątpliwymi
„walorami”.
Trzy dni temu jednak ręce
całkowicie mi opadły gdy wieczorem ( ale jeszcze było na tyle jasno by tą
szarówkę nazwać dniem) poszłam na spacer z moimi pupilami. Straż miejska
właśnie legitymowała młodych i bardzo głośnych ludzi siedzących na ławkach, a
raczej na oparciu ławki z nogami na siedzisku, gdy zauważyłam idącą statecznym
krokiem dwuosobowej procesji parę. Oboje elegancko ubrani, wpatrzeni w siebie i
pod rękę. I cóż ja widzę? W pewnym momencie zeszli z alejki na trawnik , pani (
nie PAN!!!!) weszła za wcale jeszcze nie zielony krzaczek, ściągnęła majtki wystawiając na wszystkich swój goły tyłek i
reszty chyba nie muszę dopowiadać. Kobieta! Centrum miasta! Mały park! Ludzie w
około! Nie wiedziałam co zrobić więc obróciłam się na pięcie ( nie będę babie
zwracać uwagi jak wystawia na mnie 4 litery ) i razem z moimi maluchami poszłam
w drugą stronę. I chyba miałam pecha! Bo cóż ja widzę po drugiej stronie parku?
Jakieś 30 metrów od zielonego TOI-TOI’a? Idzie para młodych,
dwudziesto-paro-letnich ludzi. Śmieją się, patrzą sobie w oczy i co? Nagle, ot
tak sobie … ona ściąga jeansy i chowając się za swojego chłopaka ( a nie był to
typ rosłego jak baobab mężczyzny) postanawia się wysikać. Nie wytrzymałam!
Wierzcie mi!
I tak się zastanawiam co
właściwie stało się z dobrym wychowaniem? Może na takich tabliczkach zamiast
wizerunku psa powinien być wizerunek człowieka? Nie wspomnę już nawet o wszechobecnych petach, pustych puszkach po
piwie, śmieciach, plastikowych torbach, które roznosi wiatr i innych
pozostałościach ludzkiej obecności.
W każdym razie mieszkając koło
parku, ośmielę się stwierdzić z absolutnym przekonaniem, że park byłby
zdecydowanie czystszy, gdyby wejście do niego mieli tylko i wyłączenie
właściciele psów ze swoimi pupilami. Cała reszta z dziećmi włącznie powinna
mieć kategoryczny zakaz.