Translate

czwartek, 29 grudnia 2016

Z cyklu listy Be do eL: Żegnamy następny rok ....

Moja droga eL,

Jeszcze parę dni, paręnaście godzin I będziemy mieć nowy 2017 rok.

Wiesz co? Jak sięgam pamięcią, te ileś tam lat wstecz, to wydaje mi się, że dawniej trochę inaczej spędzało się Sylwestra. Pamiętam, że na parę miesięcy przed tą wielką nocą, nie można już było kupić biletów na żaden bal a od początku grudnia wieszaki w sklepach uginały się od sylwestrowych kreacji błyszczących cekinami i przeplatanych srebrem lub złotem…. Ludzie już dużo, dużo wcześniej umawiali się na domówki, kobiety oblegały kosmetyczki i fryzjerów .. a od końca Świąt Bożego Narodzenia nie mówiło się o niczym innym jak o tym, gdzie kto idzie, w czym i z kim się będzie bawił. Wszak dla wszystkich ma to być ta najwspanialsza i magiczna noc zamykająca to co było w niebycie przeszłości, otwierając jednocześnie drzwi do tego co będzie, do nowego, do lepszego i na pewno bardziej ekscytującego.

Teraz rozmawiając ze znajomymi okazuje się, że większość spędza tą noc w domu, spokojnie czekając na północ, jadą gdzieś na narty, idą do kina, opery lub teatru, jadą zwiedzać jakieś europejskie miasto lub lecą na drugą półkulę spędzić Sylwestra pod palmami na plaży.

Zmienia się! Niewiele osób ma już ochotę szaleć na parkiecie do białego rana a potem cały dzień leczyć kaca nie pamiętając de facto co działo się poprzedniej nocy. A tak kiedyś spędzało się tą noc. I dobrze. Ludzie zaczęli traktować te parę dni wolnego jako możliwość odpoczynku, zrobienia czegoś wspaniałego i niezapomnianego, pojechania gdzieś, zobaczenia czegoś … No bo tak prawdę mówiąc z czego się tu cieszyć i co żegnać? Te 60 sekund pomiędzy “było” a “będzie”. To samo możemy zrobić o każdej północy, kiedy kończymy jeden dzień a zaczynamy następny. Czemu my tak bardzo cieszymy się z nadejścia nowego roku? I to co roku dokładnie robimy to samo. Z czego tu się cieszyć? Przecież świętując nowy rok, cieszymy się z tego, że jesteśmy starsi. A co jeżeli te najlepsze lata mamy już za sobą? Świętujemy, że coś odchodzi w zapomnienie. Ale czy dobrze? Co roku słyszę od niezliczonej ilości ludzi “Oby ten rok już się skończył! To najgorszy rok jaki przeżyłam/łem!” Hm! Po pierwsze … przeżyłaś a to już powód do zadowolenia. Po drugie … czy naprawdę w odchodzącym roku wszystko było takie złe? Nie było wspaniałych chwil, radości, uśmiechu? Nie było spotkań ze znajomymi czy wyjątkowych randek? Nie było wakacji, wyjazdu na narty lub spacerów z psem? Dlaczego co roku uważamy, że ten następny będzie lepszy? A co jeżeli nie będzie? A jeżeli ten najwspanialszy rok naszego życia właśnie z ulgą żegnamy?


Ja uważam, że każdy rok jest wyjątkowy i cudowny. Każdy ma dla mnie jakąś niespodziankę w zanadrzu. Każdy rok daje mi dużo radości i trochę smutku …, ale też bez tego smutku nie wiedziałabym co to radość. Każdy rok jest inny i każdy przynosi dokładnie to co przynieść powinien. Miejmy tylko nadzieję, że to co przyniesie to dużo radości, jakieś tam smutki, ale do pokonania, … że da nam dużo powodów do uśmiechu, ale też do zadumy … 

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Z cyklu listy Be do eL - Bożonarodzeniowa samotność

Droga eL,

Dziś drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. W świecie idealnych bożonarodzeniowych filmów i reklam telewizyjnych to czas gdy pada idealnie biały śnieg, w środku przytulnego domu wesoło igra ogień w kominku a wszyscy kochają się i uśmiechają do siebie nawzajem a największe spory idą w zapomnienie. Od ponad miesiąca telewizja i sklepy bombardują nas magią świąt … idealnego obrazu idealnie szczęśliwej rodziny. Wszędzie błyszczą idealnie przystrojone choinki, każdy biega od sklepu do sklepu by kupić ten idealny i wymarzony prezent. Kobiece czasopisma uczą nas, nieświadome niczego kobiety, jak cudownie nakryć wigilijny stół by na długo pozostał on w pamięci tej idealnej rodziny, którą oczywiście posiadamy jeżeli jesteśmy normalni. Tak! Normalni … bo normalny człowiek, według dziesiątek czasopism, reklam, programów, filmów i wywiadów z celebrytami, którzy posiadają “idealne rodziny” … no więc normalny człowiek to ten, który posiada piękną i kochającą żonę lub przystojnego i szarmanckiego męża, którego stać na drogą biżuterię dla tej idealnej żony lub idealnej przyszłej żony. Taka normalna osoba jest uśmiechnięta, wypoczęta, szczęśliwa … jest otoczona gromadką słodkich i grzecznych dzieci, ma psa lub kota ( a najlepiej oba ), posiada wspaniałych przyjaciół, rodziców, teściów i ogólnie jest wspaniale, ciepło rodzinne wszystkich ogrzewa …. I jest super! Tylko nienormalny człowiek w święta jest samotny … no bo w święta nikt nie jest samotny i nikt nie jest smutny. A jest? No oczywiście, że nie. Takich nie ma! … 

W telewizji pokazują nam wspaniałe obrazy cudownych i szczęśliwych rodzin, a jeżeli nie rodzin to szczęśliwych ludzi. Mamy czyste sumienie, bo dla ludzi bezdomnych lub starszych i samotnych urządzamy bezduszną wigilię w ogromnych halach sportowych na 300-400 osób. Czy ktokolwiek zna tam czyjeś imię? Proszę, nie zrozum mnie źle – to wspaniała i szczytna inicjatywa… I całkowicie godna pochwały. Tylko, że taka wigilia odbywa się na ogół na dzień lub dwa przed świętami, a jeżeli w ten sam dzień to przed południem. A święta zaczynają się z pierwszą gwiazdką. Wtedy to wolontariusze, przed którymi nomen omen chylę czoła, zasiadają do wigilijnego stołu wśród swoich, mam nadzieję, uśmiechniętych i szczęśliwych rodzin, a ta starsza osoba siedzi sama w pustym domu, samotna i nadal opuszczona. Bo wigilia nie jest dzień ani dwa wcześniej …jest wtedy kiedy jest … a wtedy jesteśmy wśród ludzi sobie bliskich, a nie jakiś tam samotnych, którzy nie daj Boże zepsują nam swą opowieścią idealny obraz idealnych świąt. Czy dla tych starszych i samotnych to “the most wonderful time of the year”, jak przekonują nas z każdej strony? Nie! To tortura, która trwa ponad miesiąc a z rzeczywistością niewiele ma wspólnego. Bo realia są takie, że święta to wieczne kłótnie, to stress, obowiązki, na które nie mamy ochoty … I rozwrzeszczane dzieci. Tak się przynajmniej pocieszam bo przecież nie wiem o czym mówię. To tortura też dla dziesiątek samotnych i opuszczonych ludzi, chociaż wcale nie starszych, nie bezbronnych, nie bezdomnych … dla tych samotnych, którzy są wśród nas a o których nic tak naprawdę nie wiemy.

Kobieta w średnim wieku, wykształcona, elegancka, posiadająca dobrą pracę. Ma wyjątkowo zdolnego syna, który dostał stypendium za granicą, więc siedzi na niemieckim uniwersytecie i stara się udowodnić, że pokładane w nim nadzieje nie są pomyłką. Ona w tym roku, parę miesięcy temu staciła mężą. Ma co prawda siostrę ale już od dawna ich drogi się rozeszły. Nie chciała się wpraszać do siostry na święta, czekała czy ta coś powie … ale wdowa mogłaby swym smutkiem, czarnymi ubraniami i zbolałą mina zepsuć atmosferę idealnie żurnalowych świąt … więc kobieta nie została zaproszona. Na szczęście w dzień wigilijny przyleciał syn. Spędzili ten wieczór we dwoje … ale czy siedząc co prawda razem ale przecież samotnie było im radośnie i świątecznie? Przypuszczam, że nie .. zostali zostawieni sami ze swoim smutkiem.

Druga kobieta w średnim wieku. Wesoła, sympatyczna i pełna energii. Nie ma swojej rodziny bo tak ułożyło się życie. Ma jedynie bardzo starego rodzica cierpiącego na zaniki w pamięci, który z racji wieku już dużo śpi, nie wszystko słyszy i porusza się niezdarnie. Ich nikt nie zaprosi na wigilię no bo ona ma w końcu rodzinę a przy stole przewidziane jest tylko jedno miejsce dla nieprzewidzianego gościa a nie dla dwóch, z których jeden jest starym człowiekiem, a więc już niezbyt towarzyskim i niezbyt błyskotliwym. Taki gość to kłopot. Kto by takiego chciał w idealnym bożonarodzeniowym świecie. Więc ta kobieta spędza wigilię wprawdzie z rodziną w postaci mocno starszego rodzica ale o 19 rodzic ten idzie spać bo to już ta pora … a ona samotnie siedzi przed telewizorem i zastanawia się czym sobie na to zasłużyła.

Następna kobieta w średnim wieku, której los odebrał możliwość posiadania rodziny ale ponieważ nie narzeka i nic nie mówi, większość jest przekonana, że dokładnie tak chciała. Ona jednak nieraz kładzie się do łóżka i usypia płaczem … by rano wstać i znowu grać rolę przebojowej kobiety. Jest na ogół zawsze uśmiechnięta, życzliwa, pomocna dla innych. Większość ludzie jak w dym idzie do niej gdy ma problem, gdy chce się wygadać. Ona słucha cierpliwie, przytuli, pomoże. Nikt nie wie co u niej słychać bo nikt się nie pyta. Jest idealnym lekiem na całe zło. I zawsze pomoże o ile jest w stanie. Ją na pewno każdy przyjaciel, którego wysłuchała zaprosi do swojej rodziny na wigilię. Nawet nie należy pytać bo już pewnie została zaproszona i głupio jej będzie odmówić. W rezultacie każdy myśli, że spędzi wigilię u kogoś innego … a ona … na szczęście są już zestawy wigilijne na wynos … sama kupi sobie prezent pod choinkę, o ile w ogóle jest sens ją stawiać i ozdabiać … siedzi sama, naprawdę sama …. Nawet jeżeli okłamuje się ubierając drzewko i przystrajając dom … to nadal siedzi sama w ten wigilijny wieczór i zastanawia się gdzie są ci wszyscy przyjaciele …

Takich opowieści jest cała masa. To nie są wymyślone historie. Ci ludzie żyją obok nas … Te osoby naprawdę istnieją. Tak samo jak istnieje mężczyzna chory na raka. Ale nikt tego nie wie. Wszyscy wiedzą tylko, że coś jest z nim nie tak. Jakiś pochmurny i blady a w oczach ma taki jakiś smutek. To nie jest dobre towarzystwo do biesiadowania. Oh! Przyjaciele zadzwonią a każdy złoży życznia “wesołych i rodzinnych świąt”, chociaż żona już dawno zostawiła go wyjeżdżając z synem do Anglii a wesoło to już dawno w jego życiu nie jest.

Są dziesiątki samotnych ludzi, których nie zauważamy lub nie chcemy zauważyć. Tacy nie będą tryskać humorem przy naszym stole a po co nam to skoro atmosferę pewnie i tak już zepsuje wujek X, którego zaprosimy, bo musimy, bo to rodzina. Sami zabiegani wśród dziesiątków obowiązków, gotowania, pieczenia i szukania idealnych prezentów, nie widzimy tych obok nas, często uśmiechniętych, radosnych ale ze smutkiem w oczach, którego nie chcemy widzieć … Oni nie poproszą o zaproszenie na wigilię lub obiad świąteczny, bo są zbyt dumni by się wpraszać lub by przyznać się, że coś im w życiu nie wyszło … Na codzień są ambitni, pracowici, mają dobre posady, wspierają organizacje charytatywne, są szanowanymi lub wybitnymi członkami społeczeństwa … nie są nieudacznikami życiowymi, więc nikt by nawet nie uwierzył, że nie mają do kogo odezwać się przy kolacji. Jedynym ich błędem życiowym jest fakt, że życie poprowadziło ich w samotność, nie zawsze z wyboru bo nikt tak naprawdę nie chce być sam … siedzą samotni, choć niekoniecznie sami, przy stole wigilijnym i patrzą w telewizor gdzie pokazywane jest idealne Boże Narodzenie, którego oni nie mają, może nigdy a może od dawna …może dopiero od tego roku ? Kto to wie? ….

Mam nadzieję, droga eL, że nigdy nie przyjdzie Ci borykać się z takimi uczuciami i problemami … a może samotność to stan ducha lub stan umysłu? I ci co mają być samotni zawsze nimi będą? Może tak … może coś w tym jest … ale prawda jest taka, że samotni nie stajemy się z wyboru … to życie nam to zapewnia … jednym więcej, a innym mniej … jednych życie do tego powoli przyzwyczaja a innym spada ona nagle na głowę … tak czy inaczej … miej oczy i serce szeroko otwarte, droga eL, bo wśród nawet twoich znajomych, jestem pewna, wielu jest takich, których nawet o to nie podejrzewasz ….