Jest jeden,
bardzo konkretny argument który przemawia za tym, iż nie należy donośnym głosem
wykrzykiwać (np. w stronę znajomego) jakiś obcych nazwisk…a może zwłaszcza obcych
nazwisk, i zwłaszcza w komunikacji miejskiej.
Bo nigdy nie wiesz kto za Tobą siedzi…
A siedziała sobie Lela w niebieskim rumaku linii 124, wiał wiatr, padał deszcz
ze śniegiem – czyli ogólnie niezbyt przyjemnie na zewnątrz. Przeniosła więc
wzrok z nakrapianej deszczem szyby na siedzące przed nią (też podobno trochę
nakrapiane) głowy, a że przez ustawienia krzeseł w autobusie, owe głowy
siedziały nieco niżej, zwróciła uwagę na papierki którymi właśnie się
wymieniały. Jedna z kartek wydała się podejrzanie znajoma, w zasadzie bardzo
ale to bardzo znajoma, dość powiedzieć że wyglądała jak własne, osobiście
napisane przez nią CV (!). Właśnie dlatego Le wyłączyła brzęczące w słuchawkach radio, i
zaczęła przysłuchiwać się rozmowie, w trakcie której okazało się komu i po co w
przydatna jest TA[1] klauzula…
[Pani 1] - …no i
wyobraź sobie, no choćby ten Y. X[2]. no
czy on ma w domu lustro? hahaha..
[Pani 2] -
..ahaha no niewyjściowa twarz, to prawda, ale zna język islandzki[3] więc
odłóż do czarnej, zobaczymy czy coś z niego będzie. Zobacz, tu jest chłopak,
Iksiński pisze że ma certyfikat w obieraniu mandarynek na czas, też ciekawe…hmm
I tak kilka
kolejnych dokumentów obfitujących w imiona, nazwiska, adresy, ukończone szkoły,
kursy itp.
[Pani 1] – Oh,
to do wyrzucenia, niestety. Zobacz ile „toto” ma doświadczenia, będzie się
mądrzyć. Po co mi w „timie” ktoś z lepszymi „skilsami” niż moje własne?!
[Pani 2] ..ahaha
no jasne, przecież! O, a ta?
[„Dzięki Bogu nie wstawiłam zdjęcia”-
pomyślała Lela obserwując swoje dokumenty zza pleców pasażerek]
[Pani 1] – ta
„ImięiNazwiskoLeli”? Nie, raczej nie. Chwali się że pracowała za granicą, hoho,
a swoją drogą to gdzie ona była?! gdzie to w ogóle jest? No odpada; mówiłam Ci
że jak zatrudnisz kogoś z lepszymi papierami niż nasze to za parę tygodni
będziemy miały za takiego ananasa szefostwo na głowie. I jeszcze jest młodsza
niż my, pewnie zaraz za mąż wyjdzie…pfff…wiesz co będzie potem? No!
[Pani 2] – e coś
Ty, przecież zdjęcia nie dała, więc pewnie brzydka jakaś. Może by pasowała do Y.X? nie?
Ahahahaa…..
[Pani 1] –
Ahahaa…..
Ponieważ
nieubłaganie zbliżał się czas wysiadania, Le postanowiła uświadomić
współpasażerki tylko w kwestii położenia pewnej wyspy, gdyż – jak stwierdziła
później – była w zbyt dużym szoku po informacji o rekordzie w obieraniu
mandarynek na czas aby wyjaśnić niejasności dotyczące jej papierów. Poza tym
zdecydowanie NIE chciała już pracować ani „W” ani „Z” tą firmą – nie żadną
amatorską, a całkiem całkiem sporą. A skąd to wiem?
Obydwie damy
posiadały szmaciane torby z charakterystycznym firmowym nadrukiem, oraz tzw.
„biurowe gadżety” z tym samym logo, co bez problemu pozwalało ustalić w której HR‑ owej
korpo-zagródce ktoś się urwał z choinki, i boleśnie przydzwonił głową w dywan. Chyba
że jest jakiś inny problem zdrowotny – choć ja nie wiem jaki - który powoduje że
ludzie głupieją tak bardzo że decydują się na prowadzenie takich rozmów w MPK..
…ale może ktoś
wie?
:)
[1] Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych
zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu
rekrutacji..bla bla bla. Wg Nas jest po to, by realizować proces rekrutacji w
dowolnym miejscu świata. Np. w autobusie.
[2] Podano pełne imię i
nazwisko J.
Za każdym razem.
[3] Nie islandzki, inny. Mimo
wszystko umiejętność językowa tego pana jest na tyle rzadka że w celu ochrony
danych osobowych umówmy się na islandzki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz