Translate

sobota, 10 stycznia 2015

Rekrutacja w MPK



Jest jeden, bardzo konkretny argument który przemawia za tym, iż nie należy donośnym głosem wykrzykiwać (np. w stronę znajomego) jakiś obcych nazwisk…a może zwłaszcza obcych nazwisk, i zwłaszcza w komunikacji miejskiej.
Bo nigdy nie wiesz kto za Tobą siedzi…
A siedziała sobie Lela w niebieskim rumaku linii 124, wiał wiatr, padał deszcz ze śniegiem – czyli ogólnie niezbyt przyjemnie na zewnątrz. Przeniosła więc wzrok z nakrapianej deszczem szyby na siedzące przed nią (też podobno trochę nakrapiane) głowy, a że przez ustawienia krzeseł w autobusie, owe głowy siedziały nieco niżej, zwróciła uwagę na papierki którymi właśnie się wymieniały. Jedna z kartek wydała się podejrzanie znajoma, w zasadzie bardzo ale to bardzo znajoma, dość powiedzieć że wyglądała jak własne, osobiście napisane przez nią CV (!). Właśnie dlatego Le wyłączyła brzęczące w słuchawkach radio, i zaczęła przysłuchiwać się rozmowie, w trakcie której okazało się komu i po co w przydatna jest TA[1] klauzula…

[Pani 1] - …no i wyobraź sobie, no choćby ten Y. X[2]. no czy on ma w domu lustro? hahaha..
[Pani 2] - ..ahaha no niewyjściowa twarz, to prawda, ale zna język islandzki[3] więc odłóż do czarnej, zobaczymy czy coś z niego będzie. Zobacz, tu jest chłopak, Iksiński pisze że ma certyfikat w obieraniu mandarynek na czas, też ciekawe…hmm

I tak kilka kolejnych dokumentów obfitujących w imiona, nazwiska, adresy, ukończone szkoły, kursy itp.

[Pani 1] – Oh, to do wyrzucenia, niestety. Zobacz ile „toto” ma doświadczenia, będzie się mądrzyć. Po co mi w „timie” ktoś z lepszymi „skilsami” niż moje własne?!
[Pani 2] ..ahaha no jasne, przecież! O, a ta?

[„Dzięki Bogu nie wstawiłam zdjęcia”- pomyślała Lela obserwując swoje dokumenty zza pleców pasażerek]

[Pani 1] – ta „ImięiNazwiskoLeli”? Nie, raczej nie. Chwali się że pracowała za granicą, hoho, a swoją drogą to gdzie ona była?! gdzie to w ogóle jest? No odpada; mówiłam Ci że jak zatrudnisz kogoś z lepszymi papierami niż nasze to za parę tygodni będziemy miały za takiego ananasa szefostwo na głowie. I jeszcze jest młodsza niż my, pewnie zaraz za mąż wyjdzie…pfff…wiesz co będzie potem? No!
[Pani 2] – e coś Ty, przecież zdjęcia nie dała, więc pewnie brzydka jakaś. Może by pasowała do Y.X? nie? Ahahahaa…..
[Pani 1] – Ahahaa…..

Ponieważ nieubłaganie zbliżał się czas wysiadania, Le postanowiła uświadomić współpasażerki tylko w kwestii położenia pewnej wyspy, gdyż – jak stwierdziła później – była w zbyt dużym szoku po informacji o rekordzie w obieraniu mandarynek na czas aby wyjaśnić niejasności dotyczące jej papierów. Poza tym zdecydowanie NIE chciała już pracować ani „W” ani „Z” tą firmą – nie żadną amatorską, a całkiem całkiem sporą. A skąd to wiem?
Obydwie damy posiadały szmaciane torby z charakterystycznym firmowym nadrukiem, oraz tzw. „biurowe gadżety” z tym samym logo, co bez problemu pozwalało ustalić w której HR‑ owej korpo-zagródce ktoś się urwał z choinki, i boleśnie przydzwonił głową w dywan. Chyba że jest jakiś inny problem zdrowotny – choć ja nie wiem jaki - który powoduje że ludzie głupieją tak bardzo że decydują się na prowadzenie takich rozmów w MPK..
…ale może ktoś wie?
:)


[1] Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji..bla bla bla. Wg Nas jest po to, by realizować proces rekrutacji w dowolnym miejscu świata. Np. w autobusie.
[2] Podano pełne imię i nazwisko J. Za każdym razem.
[3] Nie islandzki, inny. Mimo wszystko umiejętność językowa tego pana jest na tyle rzadka że w celu ochrony danych osobowych umówmy się na islandzki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz